wtorek, 1 lutego 2011

Po lekturze internetowych stron paru


I na samobójstwo może przyjść moda...

Krzysztof Boruń


Moda na minimalizm?

Czy czasem nie jestem ofiarą mody?

Nie wiem. Ok, na "minimalistyczne" strony trafiłam przez link na znajomym blogu okołociuchowym. Więc to może być wynik mody.
Z drugiej strony jakbym nie była zainteresowana to nie czytałabym dalej.
Nie odnalazłabym się w poszczególnych treściach. Nie zaprzyjaźniła ze "Sztuką Prostoty".

Ale czy na pewno ta potrzeba wychodzi ze mnie?



W paru częściach mojego życia miałam zawsze minimalistyczne "zboczenie".
Pasjami nie znoszę bibelotów. Nawet obrazów na ścianach nie mam.
Architektonicznie zawsze wolałam proste, funkcjonalne formy.
Tak samo przy wyborze biżuterii. Mam jej co prawda trochę, ale tak na prawdę nie jest to nic fantazyjnego. Same proste formy.W ubiorze też raczej zawsze ciągnie mnie bardziej w kierunku prostych form i monochromu niż ferii barw i wzorów.

Ale jednocześnie mam chomikowe tendencję pokolenia '80. Wyniesione z domu "bo zawsze się przyda" lub "bo potem nie będzie". Zwyczaj kupowania na zapas, korzystania z okazji tak popularnej w rodzinie "okresowych niedoborów". I do tego zachłyśnięcie się nadwyżką finansową samodzielnie zarobionych pieniędzy w ilości większej niż potrzebne do pierwszego.
Kupuję za dużo. Mam za dużo. Wiem i zaczynam to zmieniać. Korzystając z porad zmniejszam stan posiadania. Sprzątam dokładniej i regularniej, co do tej pory nie było moją mocną stroną. Zabrałam się za regularne ćwiczenia.
Ale jednocześnie wyrzucając z kosmetyczki 4 stare kremy kupiłam jeden nowy. Pozbyłam się sporej części nienoszonych ubrań, ale kupiłam nowy sweter...


I tu pojawiła mi się wątpliwość.
Czy fakt że idę w tą stronę to wynik mojej potrzeby autentycznej i wewnętrznej czy może wynik skutecznie, cichaczem i niezauważenie podchodzącego mnie marketingu?

W którym momencie będę mogła rozpoznać że ulegam modzie na minimalizm?

2 komentarze:

  1. Moda na minimalizm faktycznie istnieje. Chociaż myślę, że jednak w Twoim wypadku to raczej nie jest jej efekt, a raczej taką mam nadzieję. Kiedy będziesz mogła rozpoznać? Myślę, że kiedy pójdziesz na zakupy i wyłączysz "głos" w głowie, kiedy podświadomie będziesz wybierać przedmioty. Oczywiście minimalizmu można się nauczyć, ale to musi wynika z potrzeby serca albo portfela ;) I proszę pamiętaj o jednym "Carpe Diem". Twoim celem powinno być czerpanie radości z życia, a nie posiadanie np. tylko 100 przedmiotów.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Wasp

    OdpowiedzUsuń
  2. Aube, każy chyba ma inny obszar, nad którym mu trudno zapanować i obszary, które przychodzą mu bez trudu.
    U mnie z ubraniami poszło bardzo szybko. Może dlatego, że najchętniej chodzę tylko w paru ulubionych rzeczach. Gyd ulegają destrukcji, to najchętniej kupiłabym dokładnie takie same. Z ciekawości zajrzałam na Twojego drugiego bloga o szafie :) Nie mój klimat, ale rozumiem, że to Twoja pasja. Może nic na siłę?
    Z drugiej strony - jak to jest u szafiarek? Są do ubrań przywiązane? Znają na pamięć zawartość szafy? Pamiętają każde z osobna? Czy mają jednak pewną łatwość przekazywania ich dalej? Bo jeśli tak, to znaczy że panują nad "rzeczami", a nie rzeczy nad nimi?
    Z kolei piszesz, że z książkami idzie Ci bez problemu. A widzisz, u mnie książki są jak pokłady geologiczne. Sporo muszę się nad tym napracować i sporo naallegrować :)

    Tak czy inaczej - powodzenia!

    OdpowiedzUsuń