czwartek, 4 października 2012

Mniej znaczy więcej

Tak twierdził pan Ludwig Mies van den Roche, modernistyczny architekt.

I co do architektury, a zwłaszcza architekury wnętrz, jak najbardziej zgadzam się z tym guru minimalizmu na dużą skalę.

Nigdy nie lubiłam bibelotów. Nie znosiłam tych zbieraczy kurzu obstawiających półki.
Tak mi zostało.
Fanem obrazów również nie jestem, jako nastolatka nie obwieszałam ścian plakatami z Bravo, a na łóżku nie leżał stos różowych poduszek w kwiatki.
...
Ech, obym taki minimalizm mogła mieć również w szafie....
...
A więc we wnętrzach lubię prostotę.
Ostatnio jednak naszła mnie ochotą aby coś jednak powiesić na ścianie.
A że kino to moja pasja to stwierdziłam, że najbardziej chciałabym jakiś plakat.
I w ten sposób trafiłam na stronę Minimal Movie Posters.

I wsiąkłam.

Zobacznie sami. Czyż to nie piękne?



W jednym obrazie twórcy zawarti tysiąc słów. Czasem całą treść filmu.
Przedstawić graficznie jedno, już kultowe, zdanie.
Przedstawić charakterystyczny element wyglądu postaci. I od razu wiadomo o kogo chodzi.
Jednym znakiem przedstawić cały dramatyzm tematu.

Polecam zajrzeć.
Uprzedzam - wciąga na długo!









Patrząc na plakat do filmu Munich przypomina mi się tekst o Erneście Hemingway'u.
Założył się on podobno kiedyś że napisze powieść dramatyczną w jednym zdaniu.

"Sprzedam: buty dziecięce, nigdy nie noszone".

1 komentarz:

  1. Świetne są te plakaty, naprawdę. Nawet nie sądziłam, że w dobie powszechności plakatów z fotografią jakiegoś kadru z filmu chce się jeszcze grafikom obmyślać takie cuda. Z drugiej strony cieszę się, że istnieją galerie i sklepy, gdzie można kupić plakaty filmowe i teatralne z polskiej szkoły plakatu. Nie wszystkie są tak oszczędne w formie, ale operowanie skrótem i skojarzeniem też jest w nich znakomite.

    Rubia

    OdpowiedzUsuń