czwartek, 17 marca 2011

(Prawie) minimalista w podróży służbowej - część 2




W tej części zdecydowanie więcej z moich doświadczeń skorzystają kobiety, jednak mam nadzieję, że panom też parę pomysłów się przyda.





Etap 3 – Zaopatrzenie

Po pełnym rozpoznaniu przychodzi czas na pakowanie.

W zależności od „celu misji” skład mojej walizki wygląda różnie, jednak biorąc za przykład tygodniowy wyjazd zabieram ze sobą 6 rzeczy z poniższej listy:
  1. jedną parę czarnych eleganckich spodni garniturowych
  2. jedną parę wygodnych spodni z nie gniotącego się materiału w ciemnym kolorze lub jeansów
  3. jedną koszulę w neutralnym kolorze (najczęściej białą w delikatny wzorek)
  4. jeden kardigan w neutralnym kolorze – czarny, szary, granatowy lub w kolorze czerwonego wina
  5. Wygodną, elegancką bluzkę z nie gniotącego się materiału w kolorze dobranym do kardiganu
  6. Biały t-hirt z okrągłym dekoltem z krótkim lub długim rękawem (zależnie od pory roku)
  7. Czarna lub szara nie gniotąca się spódnica
  8. 2 pary butów: eleganckie pełne czółenka na obcasie oraz wygodne, eleganckie płaskie buty
  9. 2 szale: jeden czarny lub beżowy, drugi w kolorze dobranym do kardigana
  10. Czarną marynarkę
  11. „Małą czarną” lub „małą beżowa”

Oczywiście do tego należy dodać rzeczy tak podstawowe jak:
  1. komplet bielizny na wszystkie dni, w tym jeden stanik w naturalnym kolorze i  czasem 1-2 pary czarnych lub neutralnych rajstop
  2. Płaszcz, zaś zimą dodatkowo rękawiczki i czapka
  3. Zegarek, 2 komplety kolczyków (wiszące i sztyfty), neutralny wisiorek

Ogólne zasady jakie wyznaję przy doborze garderoby to:
- zawsze liczy się pierwsze wrażenie – musi być nieskazitelne
- z zabranych 6 rzeczy podstawowych przez 5 dni powinno być możliwe stworzenie co najmniej 4 zestawów
- jeśli to możliwe, to staram się zmieścić w bagaż podręczny

Ale co w takiej sytuacji z kosmetykami? Podróżuję często, więc zaopatrzyłam się już w mały, 50 ml pojemnik na szampon, odżywkę i żel pod prysznic wielokrotnego użytku, które po prostu uzupełniam swoimi ulubionymi kosmetykami. Dla osób podróżujących sporadycznie polecam raczej skorzystanie z próbek –  na dzień dzisiejszy można je już kupić w kioskach lub drogeriach.

Do podstawowych kosmetyków zabieram jeszcze rzeczy bez których na pewno kobieta obejść się nie może, czyli:
  1. podkład do makijażu, korektor, małe opakowanie pudru, dwukolorowy neutralny cień do powiek, czarna kredka do oczu i maskara
  2. szczoteczka, małe 75 ml opakowanie pasty do zębów, antyperspirant, małe 30 ml opakowanie ulubionych perfum
  3. płyn do demakijażu, krem pod oczy i do twarzy, grzebień, papierowy pilniczek do paznokci
Pakowanie

Bielizna jedzie w pięknym małym płóciennym woreczku z napisem „wear me” aż nie wyląduje w takim samym woreczku z napisem „wash me”.
Buty są wypastowane i oddzielone papierem od reszty rzeczy w walizce. Aby oszczędzać miejsce, często do butów wkładam skarpetki – wtedy buty się nie defasonują, ponieważ skarpetki robią za prawidła.
Wszystkie ubrania są wyprasowane i „bezzmarszczkowo” złożone według instrukcji wielce pomocnych codziennych organizatorów (z tą różnicą, że na końcu zamiast składać, zwijam rzeczy w rulon).

Inne przygotowania

Ta część raczej dotyczy kobiet, ale przed wyjazdem dbam o to by mieć tak obcięte włosy, aby nie było konieczne ich układanie inaczej niż przy użyciu suszarki

Pedicure i depilację robię sama, zaś na manicure wybieram się na manicure hybrydowy
Jest on co prawda droższy niż standardowa usługa, jednak jego trwałość powoduje, że mogę w podróży zapomnieć o zmywaczu, lakierze, wacikach itp.

Etap 4 Wyruszam w drogę

A więc, spakowania i przygotowana ruszam.
Zazwyczaj zabieram ze sobą książkę – podróż to doskonały czas by nadrobić zaległości czytelnicze. Czytnik elektroniczny, tak zachwalany przez innych, jakoś do mnie nie przemawia. Poza tym w podróży potrzebuję tylko jednej książki. Nie czterdziestu.

 Jeszcze laptop i w drogę.

A czego się nauczyłam po wielu podróżach?

Lekki bagaż to elastyczność i łatwość w niespodziewanej zmianie planów.
Przy podróżach lotniczych nagła zmiana lotów z powodu opóźnienia (lub wybuchu wulkanu...) zapakowanie wszystkiego do bagażu podręcznego daje możliwość szybkiej zmiany lotu lub "przeskoczenie" z samotolu do innego środka transportu.
Staje się to również wielkim atutem w sytuacji całonocnego przestoju w miejscu dalekim od docelowego.

Również w przypadku podróży kolejowych możliwość sprawnego i szybkiego operowania własnych bagażem nie tylko pozwoli szybko zareagować na niespodziewaną zmianę peronu lub przemieszczenie się z i do przedziału.

Jest jeszcze jedna, ale kluczowa rzecz której uświadomienie sobie zajęło mi sporo czasu.

Zanim wymyślono całe mnóstwo urządzeń, ludzie też sobie radzili. 
Jeśli okaże się , że nie ma suszarki w hotelu, to po prostu wstanę na tyle wcześnie by włosy wyschły przed wyjściem – mogę sobie na to pozwolić, bo mam krótkie. J
eśli nie ma żelazka – „zaparuję” łazienkę i powieszę w niej koszulę aby wyprasowała ją woda wraz z grawitacją.
Jeśli coś zabrudzę, to przecież mogę to przeprać – mydło przecież wystarczy.
A jeśli zapomniałam czegoś z przedmiotów podstawowych (np. szczoteczki) to jednorazówki są zazwyczaj dostępne w hotelowej recepcji – i zazwyczaj wystarczą na te parę dni.

I jeśli już naprawdę muszę, ale to absolutnie muszę coś kupić to przecież nie jeżdżę w dziką puszczę (zazwyczaj).
A więc karta płatnicza wystarczy.

2 komentarze:

  1. Aube, świetny wpis! Co prawda nie mam potrzeby odbywania tego rodzaju podróży, ale też widzę, że gdyby mi to przyszło to nie ma się czego bać :) Pozdrawiam.
    PS. W Szwajcarii adapter? Hm, może byłaś w jakimś innym kantonie :) Używałam naszej zwykłej polskiej prasłowiańskiej wtyczki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do telefonu wystarczała nasza zwykła wtyczka, ale do komputera już potrzebowałam adaptera - przynajmniej w Zurichu, gdyż okazało się, że nasze słowiańskie komputerki mają za grube bolce na eleganckie helwetyckie gniazdka...

    OdpowiedzUsuń