piątek, 26 lipca 2013

Wracając z cmentarza

Przekopując się przez odmęty mojego czytnika dotarłam do wpisu odnośnie porzuconych minimalistycznych blogów.

No nie ukrywam, wiatr tu chulał niczym po rzeczonym cmentarzysku.
Wiedziona poczuciem winy które mnie podgryza niczym korniki wieko trumny muszę przyznać, że pogrzebałam tego bloga pod stertą zadań.

Już na początku roku miałam więcej zadań niż byłabym w stanie wykonać. Ze zdecydowaną przewagą służbowych. W maju podjęłam, z dzisiejszej perspektywy, nierozsądną decyzję o zmianie pracy.
Nierozsądną, bo powodującą, że niewielkie zasoby czasu niepoświęconego na pracę skurczyły się niemal do zera.

Z jednej strony dobrze - nie jestem w stanie dotrzeć do żadnego sklepu przed jego zamknięciem a zakupy a na te online nie mam siły. Nie mam jednak siły na uporządkowanie przestrzeni naokoło siebie, która wciąż jest zbyt zagracony. 
Co gorsza brakuje mi również czasu dla rodziny i przyjaciół.
I to mnie najbardziej boli.

A więc dopóki nie opanuję klonowania, zaginania czasoprzestrzeni albo przekonam szefów do bardziej rozsądnego rozdysponowania obowiązków w zespole, ten blog będzie musiał poczekać w kolejce zadań.

1 komentarz:

  1. Czy skonczylas okres probny? Jesli tak to chociaz raz w tygodnu wyjdz z pracy o teoretycznej godzinie zakonczena pracy: )
    I rob tak przez minimum trzy miesiace nie tlumaczac sie dlaczego. Po prostu powiedz sobie i innym np : sroda to moj dzien bez nadgodzin.

    Zobaczysz ze od razu bedziesz sie lepij czula:))
    Pozdrawiam
    byla pracocholiczka Nika

    OdpowiedzUsuń