Z natury jestem osobą nieśmiałą. Mam zdecydowanie zbyt wysoki poziom samoświadomości i zbyt niską samoocenę by móc swobodnie rozmawiać z nieznanymi mi ludźmi. Zbytnio przejmuję się opinią innych - zarówno tą wyrażoną jak również tą przeczytaną między wierszami a czasem pewnie też urojoną, nadinterpretowaną...
Kiedyś nie mówiłam dużo. Unikałam publicznych wystąpień, nie byłam w stanie włączyć się z dyskusję ze strachu przed oceną innych.
Wypracowałam więc sobie systemy odbronne. Praca wymaga ode mnie wystąpień przed większymi grupami, więc wybrałam się za profesjonalne szkolenie, nauczyłam się niezbędnych technik, wyćwiczyłam niezbędną postawę. Zawodowo jestem uważana za eksperta na swoim polu, więc chyba działa to granie kogoś innego. Czasem mówią, że jeśli wystarczająco długo grasz jakąś postać to w końcu się nią stajesz, więc zawodowo chyba mi się udało pokonać nieśmiałość.
W życiu osobistym wygląda to jednak inaczej. Staram się wciąż poszerzać wiedzę, gdyż nie ma dla mnie bardziej przerażającego doświadczenia jak zostać zapytanym o opinie w jakimś temacie i nie mieć absolutnie nic do powiedzenia. "Nie wiem" jakoś może mi przejść przez usta w pracy, ale już poza nią przyznanie się do niewiedzy nie jest takie proste.
A więc wiem dużo. Pobierznie, ale dużo. I nawet lubię sie dzielić tą wiedzą. Ciekawostka tu i tam. Nowy temat do rozmowy. Opinia o aktualnym temacie...
Zaczęło to się jednak obracać przeciwko mnie. Dostałam parę wyraźnych sygnałów od znajomych że uważają mnie za osobą przemądrzałą, Pannę Wszystkowiedzącą.
Może to prawda. Może wypowiadałam się na tematy o których tak na prawdę nie mam wiedzy. Dzielilam się radami tam gdzie nie były mile widziane.
Zdecydowałam więc, że trochę pomilczę. Przeprowadzę mały ekperyment społeczny na sobie samej by sprawdzić czy potrafię się po prostu zamknąć i nie wypowiadać niepytana. Z uwagą przyjrzeć się sobie i spróbować zlokalizować kiedy rodzi się we mnie potrzeba przemądrzania się. Mindfullness pełną gębą.
Milczenie jest złotem. Czas się więc wzbogacić.
Kiedyś nie mówiłam dużo. Unikałam publicznych wystąpień, nie byłam w stanie włączyć się z dyskusję ze strachu przed oceną innych.
Wypracowałam więc sobie systemy odbronne. Praca wymaga ode mnie wystąpień przed większymi grupami, więc wybrałam się za profesjonalne szkolenie, nauczyłam się niezbędnych technik, wyćwiczyłam niezbędną postawę. Zawodowo jestem uważana za eksperta na swoim polu, więc chyba działa to granie kogoś innego. Czasem mówią, że jeśli wystarczająco długo grasz jakąś postać to w końcu się nią stajesz, więc zawodowo chyba mi się udało pokonać nieśmiałość.
W życiu osobistym wygląda to jednak inaczej. Staram się wciąż poszerzać wiedzę, gdyż nie ma dla mnie bardziej przerażającego doświadczenia jak zostać zapytanym o opinie w jakimś temacie i nie mieć absolutnie nic do powiedzenia. "Nie wiem" jakoś może mi przejść przez usta w pracy, ale już poza nią przyznanie się do niewiedzy nie jest takie proste.
A więc wiem dużo. Pobierznie, ale dużo. I nawet lubię sie dzielić tą wiedzą. Ciekawostka tu i tam. Nowy temat do rozmowy. Opinia o aktualnym temacie...
Zaczęło to się jednak obracać przeciwko mnie. Dostałam parę wyraźnych sygnałów od znajomych że uważają mnie za osobą przemądrzałą, Pannę Wszystkowiedzącą.
Może to prawda. Może wypowiadałam się na tematy o których tak na prawdę nie mam wiedzy. Dzielilam się radami tam gdzie nie były mile widziane.
Zdecydowałam więc, że trochę pomilczę. Przeprowadzę mały ekperyment społeczny na sobie samej by sprawdzić czy potrafię się po prostu zamknąć i nie wypowiadać niepytana. Z uwagą przyjrzeć się sobie i spróbować zlokalizować kiedy rodzi się we mnie potrzeba przemądrzania się. Mindfullness pełną gębą.
Milczenie jest złotem. Czas się więc wzbogacić.
Ojej... to smutne . W sumie prawda moze lezec po drugiej stronie I te osoby sa zawistne , moze nawet mialy zly dzien kiedy to powiedzialy I chcialy wylac troche zolci.Ja spedzilam dlugie lata bedac ta osoba skromna I niesmiala , ktora chcial kolegowac sie z kazdym , wiec nie wypowiadala swojego zdania , zeby nikogo nie urazic , nie wypasc na glupia itp. Teraz mam to juz gdzies , po co sie w ogole czyms takim przejmowac , tym bardziej , ze ludzie wyrobia sobie o nas opinie wg ich wlasnych osadow , trzeba poprostu zyc I robic I mowic swoje:)
OdpowiedzUsuńRaz może bym mogła zrzucić na karby złego dnia, ale zdarzyło mi się to więcej razy od kilku osób którzy są de facto moimi przyjaciółmi, którzy nie wyrażali takich opinii wcześniej. Więc zaczęłam się zastanawiać nad sobą.
UsuńKażdy się zmienia, więc może ja zmieniłam się w kierunku,który jest irytujący dla innych.
Poczekam, pomilczę, poobsorwuję siebie i jak mnie ludzie odbierają.
Wtedy zobaczę czy to oni czy ja.
Hmmm...ponoc milczenie jest zlotem I nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo ;) Zycze powodzenia , ahoj
UsuńRady są skarbem, jeśli radzisz w dziedzinie, na której naprawdę się znasz. W pozostałych sprawach nie należy się wstydzić niewiedzy czy braku opinii - wynikającego z niewiedzy. Czy chcesz być encyklopedią? Szkoda życia :)
OdpowiedzUsuńZnajomi mi właśnie zarzucili,że jestem chodzącą encyklopedią.
UsuńRacja, szkoda życia.
Stąd mój plan na pomilczenie.
Niesamowite, jak czasem czyjeś słowa pasują do mnie tak bardzo, że chciałabym skopiowac na swój blog ;-) Bo to o mnie :-) Cały pierwszy akapit, szkoda, że następne jeszcze nie :-)
OdpowiedzUsuńPs. Dopiero tu trafiłam, dopiero kilka postów, ale już wiem, ze przeczytam wszystko :-) Pozdrawiam!