wtorek, 17 kwietnia 2012

Stan (trochę mniejszego) posiadania cz.2



W grudniu, w przypływie potrzeby ogarnięcia swego stanu posiadania przeliczyłam swoje rzeczy i wyszło mi wtedy że mam ich 520....

I podjęłam wtedy decyzję, że do końca 2012 rok zmniejszę tą liczbę o połowę, o około 50 rzeczy na kwartał.
W miarę niedawno minął pierwszy kwartał a więc zgodnie z obietnicą przeprowadziłam remanent na domowym zapleczu i muszę powiedzieć, że jest nieźle - po 3 miesiącach ubyło mi 72 rzeczy!

Z czym się pożegnałam?
Uwolniłam dużo, bo aż 1/3 posiadanych książek - poszły do znajomych, znalazły nowego właściciela przez Allegro lub za pośrednictwem Bookcrossing'u.
Z szafy znikęło też mnóstwo spódnic - doszłam do wniosku, że przecież ich tak często nie noszę. I na dodatek okazało się przy okazji wizyty u stylistki (o której opowiem kiedy indziej) że dobierałam je nieodpowiednio do figury i rozmiaru - więc nic dziwnego, że ciągle kupowałam nowe jak coś mi nie grało w poprzednich....
Jest też kilka rzeczy które znikły całkowicie - stary, uszkodzony laptop wylądował na elektrośmieciach, zdezelowana karimata i nieużywany od wieków nieprzeciętnie wytarty śpiwór zostały szybko przygarnięte przez lokalnego menelka (nawet od kosza nie zdążyłam odejść). Również dwa nietrafione prezenty w postaci bezprzewodowych słuchawek i skrzynki na wino znalazły nowych właścicieli. I oczywiście pożegnałam pokaźny zbiór dawnych listów.

Jak mi się to udało?
Selekcja, selekcja, selekcja...
Średnio raz na miesiąc robiłam remanent częściowy i przeglądałam półki szafy i inne zakamarki mieszkania w poszukiwaniu rzeczy do wyrzucenia, sprzedania lub oddania.
Dokonane właśnie liczenie również było silnym impulsem do selekcji.
Remanent na mnie działa motywująco.
Do tego poważnie ograniczyłam zakupy. Narzucenie sobie samemu limitu na ciuchową "piętę achillesową" i myślenie dwa lub nawet pięć razy przed zakupem zdecydownaie pomogło w nie zwiększaniu stanu rzeczy.

Co dalej?
Choć wiele rzeczy wylądowało na śmietniku lub w pojemnikach do zbiórki odzieży, duża część mojej garderoby zmieniła kategorię zaszufladkowania na "do sprzedania". Spokojenie mogłabym mieć własny dzień w pobliskim ciucholandzie, bo rzeczy czekąjących na swoją kolej na Allegro jest aż 65!

A więc to jest mój zestaw na następny kwartał - sprzedać bluzki, sukienki, spódnice, bluzy, swetry, buty  i stroje taneczne które aktualnie zajmują w sumie 2 półki w szafie.

I czas się przyjrzeć kuchni...
Coś mi się zdaje że tam też ciasnawo....

8 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki, ja również minimalizuję swój życiowy dobytek (100 things challenge). Podziwiam śmiałe założenie zmniejszenia posiadania o połowę. Pozbywanie się przedmiotów daje dużo radości, sprawia, że odzyskujemy nad nimi (i sobą) władzę. Co do kuchni to zaczęliśmy od mikrofali, miksera, wielkiej maszynki do mięsa. Poszły na allegro. Rok temu za pieniądze ze sprzedaży niepotrzebnych rzeczy kupiliśmy wyciskarkę do soków i używany termomix. Wyszło na to, że nic nas to nie kosztowało, a żywimy się zdrowiej, co też jest dla nas priorytetem. Chodzi przecież o to, żeby otaczać się tylko tymi przedmiotami, które świadomie i starannie wybieramy. Pozbywaliśmy się książek, które tylko zbierały kurz, ale z kolei kupiliśmy sporo w związku z uczeniem dzieci w domu, potrzebny jest domowy księgozbiór. Ogólnie jest duży ruch - jedne książki odchodzą, drugie przychodzą. Dojrzeliśmy jakiś czas temu do oddawania rzeczy, z których wyrosły dzieci - ubranka, buty itp. Oddaliśmy znajomym. Dużo by o tym mówić. Decluttering może stać się drugą naturą. Równie ważne jest odgracanie przestrzeni wewnętrznej - mniej chaosu, spraw, zabiegania. Jedno z drugim się zbiega. A wiosna sprzyja porządkom w otoczeniu i w głowie. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za słowa otuchy. Za kuchnię się właśnie zabieram, nie tylko w kwestii naczyń, ale również zapasów...
      Zobaczymy co z tego wyjdzie.

      Usuń
  2. Czytając takie wpisy czuję motywację!!! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I vice versa ;-) To twój wpis o trzeciej wiosnie zmotywował mnie wreszcie do dokonania zaplanowanego przeliczania.

      Usuń
  3. Najprzeraźliwsze jest to, że im więcej wyrzucam, tym więcej chcę wyrzucić...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, z dumą mogę wypisać, że po "czystkach" szafowych w pudle (do sprzedaży lub oddać) znalazło się 35 szmat, 3 pary butów, biżuteria, kolekcja dvd i 15 książek. Robię to co roku ale po przeczytaniu artykułu w W.O. zrobiłam to ze zdwojoną siłą rażenia. Jeszcze czekają w kolejności łazienka i zbędne kosmetyki,(fluidy za ciemne czekające do lata lub za jasne czekające na zimę)i kuchnia (słoiki, które od 2 lat zbieram wierząc, że kiedyś uda mi się zrobić kilka dżemów...) Zarobione pieniądze ze sprzedaży wydam w Maroku..ale już nie na pamiątki ale na dobre marokańskie kolacje. Dzięki:) Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedyne co mogę powiedzieć w tej kwestii to "doskonale i oby tak dalej"!
      I cieszę się, że zainspirowaliśmy tym artykułem kogoś do przyjrzenia się swoim rzeczom.

      Usuń