W czasie urlopowym, o którym pisałam ostatnio, udało mi się prawie przeczytać tylko jedną książkę, "In the praise of Slow" Carl'a Honore.
Teraz, kiedy kończę tą jedną z podstawowych książek instruktażowych dla minimalistów i miłośników powolnego życia, mam wrażenie, że nie mogę jej tak po prostu zostawić.
Czuję, że potrzebuję coś o niej powiedzieć.
Widzicie, ta książka ma już 10 lat. W dzisiejszym świecie, ciągle zmieniających się trendów, nowych pomysłów na życie, 10 lat to na prawdę dużo. Czytając książkę w wielu miejscach przytaknęłam autorowi i dałam się przekonać pomysłom. I w równie wielu zaczęłąm się zastanawiać jak projekty o których pisane było 10 lat temu w czasie przyszłym, wyglądają dzisiaj. Gdzie poszedł świat odnośnie stawianych tez i prognoz. Gdzie jesteśmy versus gdzie widział nas autor.
Zgodnie więc z zaleceniem autora w temacie powolnego czytania książek, a całkowicie wbrew moim nawykom, mam zamiar przeczytać "In the praise of Slow" po raz drugi. I tym razem, zgodnie z opisaną w książce praktyką profesora z University of Lethbridge, Dale'a Burnet, po przeczytaniu każdego rozdziału poświęconego osobnemu obszarowi życia mam zamiar pogrzebać po internecie i w swojej głowie i skomentować na łamach tej strony gdzie się dzisiaj znajdujemy.
A że czytać nie mam zamiaru pośpiesznie, żadnej regularności nie obiecuję. Obiecuję za to chyba najbardziej rozwleczoną w czasie recenzję książki.
Świetnie. Poproszę o baaardzoo rozwlekłąąąąąąąąąąąąąąąąa recencję książki. Pragnę rozwlekłości, dłużyzn i pobocznych wątków. A Pochwałę powolności czytałam, tylko że po polsku:)
OdpowiedzUsuń