wtorek, 2 lutego 2016

O nowym roku

Więc minął rok od ostatniego wpisu.
Rok zdarzeń nowych i jednoczenie rok bez zmiany.
Rok wzlotów i upadków. Także w świecie minimalisty.

Dlaczego nie pisałam przez rok? Bo miałam wrażenie, że nic się nie działo. Praca, dom, praca, dom, czasem podróż służbowa, jakieś wakacje.
Wszystko z małym bagażem.

A tak mi się tylko zdawało...

Materialnie stanęłam właśnie przed kolejnym wyzwaniem - przeprowadzka. I żeby nie było zbyt typowo - tylko na dwa miesiące. W moim mieszkaniu będzie generalny remont ("nie miała kobieta problemu, wymyśliła sobie KOLEJNY remont") co wymaga po pierwsze przeprowadzenia siebie, partnera i kota gdzieś na 2 miesiące. Na szczęście bez mebli - te które zostają w mieszkaniu idą do, jak do tej pory, pustej piwnicy, te które nie zostają powoli znajdują mowych właścicieli.
Jednocześnie okazało się, że nowych właścicieli musi znaleźć na prawdę dużo rzeczy. Okazało się, że pod łózkiem, w szafie, na regale i kilku innych zakamarkach mieszkania nadal jest całe mnóstwo rzeczy o których zapomnieliśmy. Tak więc nowy dom znalazł już stary komputer (na reszcie!), płyty, ciuchy (never ending story). W swojej kolejce czekają jeszcze biurko komputerowe, nadstawka kredensu, jeszcze więcej ciuchów, manekin....
Może pomoże mi fakt, że mam czas tylko do końca lutego.

 Z tego doświadczenia ciekawsza jednak będzie część druga - co zabierzemy ze sobą na 2 miesiące "na obczyźnie". Potrafię spakować się na miesięczne wakacje na drugim końcu świata w bagaż podręczny, ale nie wiem jak poradzę sobie z codziennością w wariancie mini.
Tego jeszcze nie grałam.

Nowe wyzwania,
Wyrwanie z marazmu.
W sam raz na zimę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz